niedziela, 19 czerwca 2016

Ej zobacz!

Otwieram oczy i nic nie widzę....
Biały sufit, fioletowe ściany,rozwalone łóżko, parę zdjęć na zdrapanej szafie. Pies leży na moich nogach, nic nowego. Zapach śniadania, które jem codziennie i ten okropny deszcz za oknem.
Taki widok witał mnie codziennie rano, przez wiele lat. Nie zwracałam uwagi na szczegóły, piękno omijałam szerokim łukiem, nic dla mnie nie znaczyło, dlaczego?
Ostatnio obiecałam sobie, że nauczę się czegoś bardzo trudnego, sztuki, którą mało kto opanował. Nauczę się patrzeć.
Jak? Przecież prawie każdy ma oczy i prawie każdy z nich korzysta. Widzimy ludzi mijających nas na ulicy, widzimy jaka jest pogoda, widzimy siebie codziennie w lustrze, ale czy zwracamy na to uwagę?
Sztuka patrzenia jest bardzo trudna do opanowania. Trzeba zacząć od tego, by zwracać uwagę na wszystko. Nawet na tą małą mrówkę, która spacerującą sobie po krawężniku, czy nie jest piękna? Albo na tego gołębia który usiadł na dachu, na moment w którym rozkłada skrzydła i odlatuje nie wiadomo gdzie. Mamy oczy po to żeby patrzeć, na tego człowieka, który usiadł obok nas w autobusie, który ma swoją historię, swoje problemy, swoje piękno. Na błękitne niebo, o którym prawie nic nie wiemy, na słońce, które pozwala nam żyć, na rosę, na kwiaty, na kolory, które ignorujemy. Czy teraz to nie jest piękne?
Więc zacznijmy od nowa.
Otwieram oczy i wszystko widzę...
Widzę biały sufit i spacerującego po nim pająka, który odnalazł spokój pod moim parapetem. Widzę ściany w kolorze kwitnącego bzu. Moje rozwalone ale jakże wygodne łóżko i zdrapaną szafę, na której zawisł moje wspomnienia. Pies ogrzewa mi stopy i śni, tak jak ludzie nie potrafią. Czuję zapach śniadania, które zostało przygotowane specjalnie dla mnie, a na oknie widzę krople deszczu, który wpadł, by opowiedzieć co się dzieje nad obłokami.
Nauczmy się patrzeć. Dostrzegać piękno we wszystkim, w przyrodzie, w błękicie nieba, w tych dłoniach, które chcą Cie dotknąć, w zapachu domu, w sobie.

1 komentarz:

  1. Dziś idąc z psami na spacer przypadkiem rozdeptałam ślimaka, których mam wysyp na podwórku od deszczu i mimowolnie zrobiło mi się smutno z powodu tego stworzonka, bo pozbawiłam go w brutalny sposób życia - czyli na swój sposób jestem mordercą, a mój chodnik przed domem jest na swój sposób zbiorowym grobem ślimaków, bo nie tylko ja dzisiejszego dnia zakończyłam ich żywot! Masz zdecydowaną rację, że powinniśmy dostrzegać piękno na każdym korku, tylko momentami jest to niezwykle trudna sztuka.

    OdpowiedzUsuń